Zbyt często rozwój kojarzy się z cierpieniem i bólem. I chociaż tego nie unikniemy, bo tak to zostało wymyślone, znacznie lepszym podejściem jest postawienie się nieco wyżej w perspektywie duszy, która wibruje i dojrzewa w Twoim ciele. W perspektywie duszy potrafisz zobaczyć swoją ścieżkę jako człowieka szerzej, jednocześnie rozluźnia się przywiązanie do cierpienia. Ból sam w sobie nie jest niczym strasznym, jest to czyste doświadczenie, na jego drugim biegunie jest przyjemność. Są to doświadczenia jakie odczuwamy w ciele, doznania. W pewnym momencie już umysł nie nadaje interpretacji tym stanom, ale po prostu pozwala ciału doświadczać.
Niewiele mam do powiedzenia w temacie cierpienia na ten moment, mogę Cię prowadzić i kochać w tym, przez co przechodzisz. Jednak widzę Cię już inaczej. I to są słowa, które odbieram od swojego systemu. Nie mogłabym nic zaoferować światu, kiedy najpierw nie przetestowałabym tego na sobie.
Na ten moment odkrywam swoją podróż poprzez nauczanie tego, w jaki sposób rozpoznaję energię i jak uczę się za nią podążać. Najciekawszym doświadczeniem okazał się kurs do Duszy, który powstał spontanicznie i tak płynie raz lub dwa razy w roku. Na kurs przychodzą dusze gotowe do spotkania ze sobą na głębszym poziomie, takie, które nie boją się siebie POKOCHAĆ.
Lęk jako doświadczenie
Jako wyższe istoty, gotowe na przygodę na Ziemi, weszliśmy tutaj w ten labirynt różnych możliwości, żeby się w nim odszukać. Nasze lęki stają się obezwładniające, kiedy identyfikujemy się z nimi. W moim przypadku, kiedy doświadczałam silnych stanów lękowych w ciele, pozwalałam, żeby mną wytrzepało. Dochodziło czasami do momentów, w których byłam absolutnie gotowa na fizyczną śmierć. Będąc świadomą, że jest to proces transformacji ciała, niewiele mogłam zrobić jak po prostu temu zaufać. Pragnę jednak dodać, że sama świadomość nie sprawia (przynajmniej w moim przypadku), że nie mam żadnych lęków. Myślę, że ważne jest to wspomnieć. Widzę lęki, do których nadal mam silne przywiązanie, a największym z nich jest lęk przed śmiercią swoją własną i bliskich. To są tematy, które pracują w duszy najmocniej i często się pojawiają. Mam poczucie, że dużo się rozpuszcza w obszarze relacji i przywiązań u mnie.
Miejsce Mocy do jakiego sięgam w takich sytuacjach to moja Dusza i łączność z Bogiem. Ten Bóg jest we mnie bo ze mną rozmawia i uspokaja mój system. Nie ufam światu, który jest pełen lęku, ufam światu który jest pełen miłości i współczucia. Z tego miejsca dopiero mogę ruszyć dalej. Kiedy człowiek stracił wszystko materialnie, emocjonalne przywiązania i duchowe ambicje, niewiele mu już zostało, jak po prostu żyć i poddać się życiu. Dusza tutaj zna kierunek, jestem w nią wpatrzona jak w obrazek, jakkolwiek to zabrzmi, jak jakiś kult czy nowy rodzaj wierzenia. Tak jak wszystko będzie musiało się rozpuścić, dusza sama w sobie też wróci wkońcu do Boga, ale do tego jeszcze droga. Po co przyśpieszać fakty, to tak jakby oglądać zakończenie filmu przegapiając całą podróż. Słyszałam, że tak się dzieje kiedy nie żyjemy uważnie. Wtedy inkarnujemy się ponownie w ciała, żeby żyć bardziej świadomie i zaczynamy przypominać sobie wszystko. Więc warto cieszyć się drogą, a w chwilach trudnych przypomnieć sobie o Domu. Bo ten Dom jest miejscem, w którym mieszkamy zawsze, a jego poszukiwania tak zabawnie kreują całą opowieść. Sama się zadziwiam tym co piszę, nie wiedziałam, że taka mądra jeszcze jestem. Chyba wrócę do pisania 😉
Wyczuwam jakiś przełom w drodze z Duszą. Zostałam zaproszona do założenia ponownie różowych okularów, chyba już jest gotowość skoro to przyszło tak łagodnie. I tak jak teraz widzę świat kasuje się przeszłość i zapis cierpienia. Czuję tarcia, nieustannie czegoś dotykam, jednak mam już w sobie więcej odwagi, żeby wyjść na nowo do świata z informacją. Największym darem jest dla mnie człowieczeństwo, poprzez budowanie relacji i uczenie się tych jakości, dojrzewam duchowo. Taki jest kierunek mojej duszy. Co zresztą już teraz zostaje zweryfikowane i pokazane mi jako równoległy proces. To jest droga człowieka do Boskości, przeplatanie Ziemi i Nieba w jednym, doskonalenie się w tym oceanie życia.
Na ten moment widzę czas jako pozwolenie sobie na lekkość i zabawę, potrzeba, żeby energia wróciła na Ziemię i potrzeba zbierania informacji tak jak grzybów w lesie, idziesz i szukasz. A jak popłynie i słowa również się znajdą stawię się i na youtubie coś opowiem.
Wszystkiego cudownego w Nowym Roku 2024 <3
Niech się niebiańsko dzieje dla Ciebie Piękny Człowieku.