Kiedy jesteśmy w rozwoju i nasza wrażliwość jest aktywna, wtedy nasze traumy i doświadczenia są bardzo wyraźne i widoczne. Ranią nas słowa lub małe gesty ludzi wokół nas. Jest to dla nas sygnał, że nasza dusza się budzi i rozpoczął się proces zdrowienia. Najważniejsze jest jednak nieustannie pamiętać, co się w Tobie dzieje. Tak jak świat duchowy jest pełen paradoksów, pozwól że pokażę Ci jeden z nich. Otóż kiedy jesteś w drodze i spotykasz się ze swoim bólem, paradoksalnie są to takie etapy w Twoim życiu kiedy jesteś najbardziej obecny. Zazwyczaj w momentach kiedy nasze granice sięgają kresu, podejmujemy decyzje o zmianie swojego życia. I tutaj powiedzenie, że „nie warto się kierować emocjami” nie ma żadnego sensu dlatego że właśnie w takich momentach często podejmujemy decyzję, żeby odejść z relacji w która już nam nie służy, zmienić pracę, pójść do lekarza. W życiu rozpoznaję teraz taki etap, że rzeczy dzieją się i nie ma znaczenia co robisz, ważne żeby rozpoznać jak mówi do ciebie życie, jakich znaków używa i jak za nim pójść. Twoja podróż jest Twoim unikatowym doświadczeniem i tam jest spełnienie gdzie udasz się w sercu swoim. Nasze prace, projekty, relacje niewiele mają wspólnego docelowo z naszym samopoczuciem. To, co ma znaczenie, to nasze stawanie się, czyli to KIM SIĘ STAJESZ w tym procesie zmiany i co po sobie zostawiasz. Nie jest to poświęcanie swojego życia i męczennictwo. Jeśli czujesz nadal taką energię oznacza to, że ego schodzi z tych ciężarów cierpienia i męczeństwa. Twoje życie jest służbą, która podnosi Twoje życie każdego dnia. Tak więc uczucie niewygody, „wiercenia” jest bardzo pomocne, pomaga rozpoznać kierunek w życiu. I może zdarzyć się tak, że trzeba będzie wszystko rzucić i podjąć się czegoś nowego, a może być tak, że stopniowo wejdziemy na ścieżkę docierania się ze sobą i misją swojego serca.
Cała nasza ziemska przygoda jest układanką do rozwikłania, a światem energii rządzisz TY sam. To nie są jakieś czary mary. Świat energii jest tym czym Ty jesteś i co stanowisz o sobie i dzieje się to nieustannie. Tak więc lęk przed tym warto rozpuścić patrząc sobie na niego. Pomiędzy wymianą zdań między ludźmi zadziewa się tysiące magicznych interakcji, są to myśli, emocje, stany, powiązania, zależności, wymiana energii na wielu poziomach. To czyni życie właśnie magicznym. Sama wymiana komunikatów i zakładanie, że na tym polega życie bardzo upraszcza sprawę. Jednak jeśli chcesz głębiej doświadczać i smakować życia, musisz również zanurkować głębiej w siebie i uznać swoje ego i wszystkie jego niesforne zachowania, które prezentuje. Nie ma potrzeby doszukiwać się na siłę „widzenia kwantowego”, to się samo wydarzy w Tobie, kiedy ułożysz się ze sobą. Nie ma potrzeby niczego na siłę przyśpieszać. Kiedy uznajesz swoje cudowne zdolności jako naturalne, wtedy naturalnie się w Tobie objawią. Będzie trzeba im zaufać i podążać za tym, to też część budowania nowej duchowej tożsamości jaka w Tobie dojrzewa.
Dlaczego mówi się, że z bliskimi jest najciężej być, żyć, przebywać? Dzieje się tak ponieważ nasze ciało pamięta traumy z dzieciństwa i reaguje emocjonalnie na samą obecność bliskich. Naszym zadaniem jest tutaj dbać o naszą energię i nie narażać się niepotrzebnie, kiedy jesteśmy wrażliwi i otwarci. Kolejnym wyzwaniem jest nasza ludzka natura, która chce pomagać, zwłaszcza bliskim podnieść się, kiedy upadają. Czasami lepiej zostawić człowieka kiedy przechodzi kryzys, dlatego, że wtedy ma on szansę przejść transformację. To są trudne wybory jednak uczą zaufania do życia, budują nam ścieżkę do podróży w nieznanych krainach duszy. Nie wiesz co się wydarzy, ale ufasz, że Duch Cię prowadzi i odchodzisz kiedy jest czas, wykonujesz swoje zadanie. Zdrowe podejście świadomego człowieka zaprasza do równowagi. Zachęcam do rezygnacji z ratowania kogokolwiek wokół w myśl Prawdy, że w każdym człowieku budzi się piękny kwiat, który ma swoje tempo rozwoju i dojrzewania. Nie ma szczebli i poziomów, w sercu Duszy wszyscy jesteśmy równi. Te Prawdy są bardzo trudne do przyjęcia przez stary system, w który zaprogramowany był nasz umysł. Wygląda to tak, że są duchowi nauczyciele, przewodnicy, oświeceni mistrzowie wokół nas, których słuchamy i czasami stawiamy wyżej. Jest to stary nawyk jakim się kierujemy. Aby wyprostować ten schemat zobacz to w ten sposób. Otóż każda duchowo rozwijająca się istota wybiera ścieżkę swojego wewnętrznego przewodnictwa, w związku z czym staje się sama dla siebie Mistrzem w tej drodze. Z tego miejsca wykonuje po prostu swoje zadanie, podążając za tym jak prowadzi ją energia jej własnego osobistego wszechświata. Jeśli wolą tej istoty jest dzielić się ze światem swoją podróżą, wówczas staje się przewodnikiem dla tych, którzy są otwarci na jej przekaz, jednak w sobie nadal jest Mistrzem tylko i wyłącznie dla siebie. To sprawia, że ma w sobie Moc stwarzania swojego świata bez zależności jakie projektuje świat zewnętrzny i dlatego właśnie przyciąga wielu do siebie. Tak więc aby ubrać w słowa rolę tych wspaniałych przebudzonych Mistrzów, oni są Światłem w drodze, inspiracją, drogowskazem i robią to dobrowolnie. Mistrz wie, że jesteśmy sobie równi i nie ma między nami rozróżnienia i taka jest jego energia. Tak więc w obecności energii Mistrza czujesz się jakbyś sam/sama był dla siebie Mistrzem, bo to jest jego zadanie, które sam sobie wyznaczył. Mistrz nie potrzebuje uwielbienia i pochwał do pracy jaką wykonuje, ponieważ i tak będzie robił to, co ma robić, energia tak go prowadzi. Wszelkie pochwały i uznanie przepływa przez jego energię i wraca do Źródła. To, co potrzebuje uznania to ego, które odgrywa tutaj znaczną rolę i Mistrz potrafi wdzięcznie rozpoznać gdzie jest ze swoim ego w podróży i jak sobą zarządzać.
Radość z tego, że mam ego
Kiedy wybierasz stać się Mistrzem dla siebie i chcesz zatroszczyć się o siebie, wtedy Twoje życie tak się poukłada, aby Ci w tym pomóc. Będą niewygody, jednak jako osoba, która zna życie wiesz, że potrzebujesz kontrastu do wzrastania. Etap, w którym cieszysz się swoim ego oznacza zjednoczenie. W mojej drodze uznanie siebie i swojego ego okazało się największym wyzwaniem. W związku z tym rozpoznaję drogę duszy i jej kierunek w którym zaczynam się na nowo kształtować z tego zrozumienia. Radość ze swojego ego, które chce czerpać przyjemność z życia, doświadczeń, relacji z ludźmi, kreacji. Kiedy ego rozpoznaje siebie w Duszy, rozpuszcza się w Miłości. Jej to odczytywane przez nas jako ból fizyczny i emocjonalny. Ego, czyli uwarunkowanie w jakim żyje tożsamość doświadcza bólu rozpuszczania starej struktury, zaczyna patrzeć na znajome twarze jak na obce, nie potrafi już znaleźć wspólnego języka z tym, co dotychczas funkcjonowało. Jeśli pojawia się miłość i współczucie dla innych to staje się kotwicą do zadań jakie będą w dalszej drodze objawiane. A te zadania nie muszą być kosmiczne i wielkie. One będę wielkie dla nas, bo będą nas podnosić każdego dnia, jednak nie muszą już karmić naszego poczucia ważności. Dla przebudzonego ego, zwykłe życie nabiera innego wymiaru i wszystko staje się głębsze i wyraźniejsze. Tutaj układanie się do nowego może potrwać jakiś czas, jednak czas płynie do przodu i w miarę jak układamy się do nowego i zamykamy „kolejne” stare, to już następne nowe otwiera się przed nami. Tak otwiera się wielowymiarowość i rozpoznanie, że mieszkamy na wielu poziomach jednocześnie. To nowe to znane, jednak nasz umysł potrzebuje to przyswoić. Sama wiedza jest potrzebna, trzyma nas w kierunku.
Potrzebny jest czas, żeby nauczyć się tego, co już wiemy, po to aby korzystać z lekkością z tego, Kim Jesteśmy, po to aby stawać się na nowo Tym Kim Jesteśmy. Aby ta przygoda, która jest naszym doświadczeniem nabrała rumieńców 🙂
Z miłością
w drodze z duszą
joanna