Witaj Piękno Duszko,
Przychodzę do Ciebie z najświeższym wglądem, który otrzymałam. Ta realizacja dopełnia pewien proces uzdrowienia jaki miał miejsce u mnie. Tym samym pragnę podzielić się z Tobą i rozpakować tą treść.
Ten przekaz jest odważny do przyjęcia, bo zachęca do zaprzestania rozdrabniania się na szczegóły w Twojej/naszej duchowej podróży, która zajęta jest uzdrowieniem i pozwala przyjąć perspektywę, w której ego często rzucone a kąt, odrzucane, wystraszone, staje się centrum w jakim dzieje się magia zjednoczenia z Duszą. Ego to ta część, którą boli. Inaczej rzecz ujmując. Nie ma ego, pozostaje tylko ból, który rozpoznany w ten sposób sprawia, że podłączamy się automatycznie i całodobowo do współczucia dla swojego własnego serca. Tak więc cała gra jak się toczy zostaje rozpuszczona i nie ma już potrzeby nawet używać określenia ego, żeby zrozumieć, co jest z ego, a z co jest z duszy, co prowadziło do separacji. Dusza zaprasza do przyjęcia siebie w tym miejscu, w którym wszystko, co oceniane było jako niewłaściwe, nieświadome, nie na miejscu, nieodpowiednie, zostało przyjęte w tej świętej obecności, która przemienia ten ból w nas. Tak więc tutaj, jeśli jest w Tobie gotowość na przyjęcie siebie i spojrzenie z taką łagodnością, która kasuje jakiekolwiek przywiązanie do ego i nazywania siebie przez pryzmat mechanizmów już dawno przepracowanych, nie pozostaje nic innego jak łagodność do swojego własnego bólu. Tutaj Dusza przychodzi z nową energią, w której ten ból ulega przemianie i nasza perspektywa się zmienia.
Ego nie istnieje, nie dlatego, że to „jest iluzja”, ale dlatego że jest to część Ciebie która jest czystym bólem. A ból, który zostaje przyjęty w tym nagim miejscu prawdy, nie ma już innego wyjścia jak wrócić prosto do Duszy, czyli do Źródła z którego pochodzi. Nad bólem nie trzeba pracować, starać się żeby zniknął lub robić wszystko, żeby go nie czuć i zapewniać siebie o tym, że jak się dobrze przygotujemy energetycznie to nie będziemy go czuć. To nie jest rozwiązanie. Te ścieżki należą do starej gry, która już nie jest do przyjęcia w świecie do którego Ciebie zapraszam. Będąc szczera, sama ciągle zaskakuję się poziomami jakie są do osiągnięcia, najbardziej zaskakuje mnie fakt, że nadal można żyć w tym świecie i robić swoje, nie trzeba wyjeżdżać na pustynię i medytować, ale można żyć w świecie i społecznościach. W istocie taka jest nasza rola, część z nas odnajdzie siebie w naturze i ten element jest mi potrzebny, jednak poprzez służenie i bycie w świecie również dzieje się nasze uzdrowienie.
Jeszcze raz podkreślę ważność tego przekazu:
EGO NIE ISTNIEJE, NIE DLATEGO, ŻE JEST TO ILUZJA. EGO PRZESTAJE ISTNIEĆ KIEDY UZNAJESZ, ŻE KAŻDY JEGO ASPEKT ZOSTAŁ UTKANY Z BÓLU, KTÓRY W TYM PRZYJĘCIU MA SZANSĘ NA PEŁNE UZDROWIENIE POPRZEZ POWRÓT DO ŚWIATŁA TWOJEJ DUSZY
A to, co Twoja Dusza z tym zrobi, nazywa się kolejnym etapem, który ja nazywam sięgnięciem po swoją WEWNĘTRZNĄ MOC. Tak więc przemieniona energia, która być może była w eterze przez wiele wcieleń, teraz zostaje zaproszona do scalenia i zjednoczenia. To doświadczenie może być odczuwane w ciele jako cięższe, gęstsze, emocje mogą być intensywniejsze, może być gorąco momentami, po to aby ten ciężar mógł zejść z ciała i przynieść Ci ulgę. Jednak czekanie na ulgę, nie jest tym co tą ulgę przyniesie. Czekanie na ulgę najlepiej wypełnić sobie aktywnościami, życiem, które przybliża nas do Duszy, ponieważ to za jej sprawą dzieje się cała magia. Tak więc jak żyjesz dla swojej Duszy i masz w sobie gotowość, aby nie oceniać swojego ego, nawet zrezygnować z tej koncepcji i nie karmić siebie pomysłem, że twoje ego znowu coś pomyślało, zrobiło itd., wtedy Dusza przyjdzie, weźmie Cię za rękę i pokaże Ci, jak budować tutaj drogę do Domu. Dusza tą drogę ma już narysowaną dla Ciebie, ale będzie Ci ją odsłaniała stopniowo, aby Cię przygotować.
Zapraszam Cię więc do przeczytania na głos tych uzdrawiających słów:
„Jestem. Jedyną prawdą jaka przynosi prawdziwą ulgę jest fakt, że JESTEM. Uznaję siebie i to, że określałam siebie przez pryzmat ego, przez to projektowałam / projektowałem na siebie ciągle mechanizmy, które wymagały nieustannej pracy nad sobą. Tak więc zajęta / zajęty tą gra widzę teraz wyraźnie, że to co kiedyś było ego, już nim nie jest. Być może nawet tak pochłonęła mnie ta praca nad sobą, że zapomniałam / zapomniałem o tym, jaki jest jej sens. Za każdym razem kiedy sięgnę po jakieś narzędzie, żeby siebie naprawić przypomnę sobie ten przekaz i tą deklarację, która objawia mi tą wzruszającą prawdę, że jestem doskonałością. I z tego miejsca mogę dalej rozwijać się, jednak w większej radości i lekkości. Uznaję, że ego to czysty ból, który przemieniony we mnie otwiera moje serce. Tym samym uwalniam siebie raz na zawsze z myślenia, że jestem ego, lub, że rządzi mną ego, co sprawia, że inni ludzie wokół mnie również są od tego wolni. Moja wolność bowiem rozpoznana w ten sposób może prowadzić tylko do wolności innych, nawet jeśli nadal będą mnie postrzegać w stary i przewidywalny sposób. Pozwalam im na to, nie przeszkadza mi to w niczym, nie muszę się chować przed światem, żeby nie być obiektem projekcji negatywności tego świata na mnie. Tak naprawdę to ja kręcę rolkę filmu w jakim biorę udział i to ja wybieram, w co się angażuję. Tym samym też kasuję raz na zawsze jakąkowliek potrzebę wchodzenia w duchowe dyskusje, które miały na celu udowadnianie swoich racji. Tym samym rezygnuję z plotkowania, potrzeby nadmiernego komentowania zachowań czy działań innych, kontrolowania tego co mówię lub czego nie mówię. Jedyną Prawdą za jaką stoję, jest moja potrzeba autentyczności i tutaj wiem w jaki sposób komunikować się z ludźmi i światem. Nie jestem duchowym bytem oderwanym od Ziemi, który żyje w nicości. Jeśli taka realizacja będzie doświadczona przeze mnie, z pewnością rozpoznam jej znaczenie. Tym samym nie potrzebuję jej szukać. Dopóki moja Prawda jest wyrażona przeze mnie, znika potrzeba procesowania czegokolwiek, ponieważ Dusza, która żyje w Prawdzie, zwyczajnie już nie ma ochoty wiecznie procesować zamkniętych już spraw. Tym samym staję się w pełni człowiekiem, Duszą w ciele, zintegrowaną Jednością, a Miłość i Współczucie obejmuje całodobowo proces, w jakim bierze udział równolegle tożsamość w jakiej mieszkam. Niewiele mam tutaj do zrobienia jak patrzeć jak to wszystko zaczyna działać i dostrajać się do tej wzniosłej wizji, jaką noszę w sercu.
Jeśli oznacza to zakończenie relacji, które były mi bliskie niech tak się stanie. Jeśli to oznacza odwrócenie się od tego, co tak dobrze znam, po to aby zanurzyć się w pełni w nieznane, niech tak się stanie. Jeśli to oznacza rezygnację z pewnej jakości w życiu i tam prowadzi mnie serce, niech tak się stanie. Nie muszę wiedzieć jak życie mi to wynagrodzi, bo nosze w sobie największy dar jakim jest esencja ŻYCIA właśnie, dlatego wszelkie licytacje tracą tutaj jakikolwiek sens. Kiedy przestaję targować się z życiem, wszystko się uspokaja, nie mam wymagań, oprócz tych, które Dusza już dobrze zna. Nie mam oczekiwań, oprócz tych które tak naprawdę mi ciążą. Nie mam roszczeń i zażaleń. Mogę mieć to co mam, być tym kim jestem, cieszyć się tym momentem, bo Skarb jaki został odkryty, będzie mnie prowadził, tak jak robił to do tej pory. Niech tak będzie.”
Z miłością
Joanna
zdjęcie:internet