Dzisiaj świat naciska poniekąd na tzw. „bycie sobą”. Nawet zaryzykowałabym stwierdzenie, że dążenie do „bycia sobą” stało się hasłem reklamowym, które się sprzedaje. Nie ma we mnie oceny, jest to czysta obserwacja. Trudno określić, czy coś jest dobre czy złe. W moim rozumieniu, jeśli coś sprzyja Twojemu rozwojowi i zbliża Cię do Ciebie samego to jaknajbardziej ok. Ale nie daj się zwieść, że jak kupisz sobie nowy samochód albo najnowszy telefon, to będziesz bardziej cool, bardziej sobą, bardziej „świadomy”, bo to samochód, który wszędzie bezpiecznie Cię zawiezie itd.

Pozostań uważny/uważny. I nawet jeśli albo zwłaszcza jeśli żyjesz w mieście i większość swojego czasu spędzasz wśród ludzi albo w sieci, tym bardziej podaruj sobie w weekend albo w jakikolwiek dzień kilka godzin separacji od wszystkiego i wszystkich!

psychologia
zatrzymanie
powrót do siebie

Dla mnie takim dniem na dłuższą „randkę ze sobą” jest niedziela, to cudowna praktyka, która pozwala mi poczuć właśnie to Kim Jestem… Jednak codziennie znajduję czas dla siebie, to już rytuał, bez którego nie wyobrażam sobie mojego życia.

Do czego zachęcam? Do tego żeby pobyć w naturze, ale tak na serio tylko ze sobą. Dlaczego tak ciężko nam jest być ze sobą? Bo jesteśmy wkręceni w to, że trzeba robić to i tamto, że fajnie jest wyjść na spacer, ale samemu to tak głupio, że fajnie jest iść na kawę, ale najlepiej z kimś. Nie potrafimy usiedzieć. Na chwilę w komunikacji oddech i chwytamy za telefony albo odpalamy słowotok ocen i spraw i do załatwienia w naszych głowach. Się porobiło co? 😉

Jak mamy dowiedzieć się, co lubimy robić w życiu, co chcemy, jak się pozbierać kiedy nieustannie szukamy ludzi wokół nas, zajęć i szczycimy się tym jacy „jesteśmy busy”???

Kochani, generalnie działam z poziomu spokoju, ale czasami muszę mocniej pocisnąć, żeby potrząsnąć tym śpiącym Umysłem, który błądzi, szuka, pyta. Jeśli pytasz i szukasz, znajdziesz odpowiedź. Ja tu jestem, żeby wspierać swój i Twój rozwój.

Miałam taki okres w swoim życiu, że właśnie „musiałam” być nieustannie czymś zajęta, na chwilę tylko chwila spokoju, to łapałam telefon albo gazetę, albo swoje myśli, haha. I szczyciłam się tym, że nie mam telewizora i nie oglądam tv od lat nastu, bo to pożeracz energii, ale szukałam innych zastępników. 

Jednak nie trwało to długo, szybko czułam, że coś nie gra, że przesypiam swoje życie! O co chodzi?! I nie było to łatwe do przejścia dla mnie, ale życie pokazało mi inne sposoby na spędzanie wolnego czasu. I poszłam za nimi. Jak bieganie, jazda na rowerze, wyciszanie się, medytacja, pisanie, nagrywanie. To wszystko ewoluuje i zmienia się. I to wszystko właśnie owocuje tym, że zakumałam wreszcie co to znaczy być sobą! I odkrywam to codziennie, zabłądzę, wkręcę się nieraz w stare historie, ale nie trwa to długo. Docelowo zmierzam ku pożegnaniu się ostatecznie z tym co stare. Myślę, że każdy człowiek ku temu zmierza. Co to znaczy? Pożegnać się z tym co stare to nie negować tego co było, przeciwnie! To spojrzeć na to z wdzięcznością i akceptacją, ponieważ wszystko to stanowi część Ciebie samego i to jest klucz do „bycia sobą”. Pożegnanie ze swoją starą tożsamością, to zgoda na nią, a to jest proces, który trwa różnie, każdy ma swoją drogę. Ale im szybciej się za to weźmiesz tym lepiej.

Wróć do siebie. Podaruj sobie czas tylko ze sobą, zabierz się sam/ sama na spacer, na rower, idź pobiegać. Weź wyrzuć te wymówki wreszcie, że „nie jesteś gotowy/w”, „że jutro lepiej”, „że tego nie czuję”. Kiedy umysł wywala te wymówki, trzeba czasami zareagować ostro np.: Zamknij się! U mnie działa. Albo inne niecenzurowane słowa też działają! Czasami trzeba ostrzej, żeby umysł się uciszył, a jak już wyjdziesz, wyłączysz telefon, myśli, słowotok, wtedy otwórz się na swój prawdziwy głos… On nie musi Ci nic mówić, to może być cisza, po prostu bycie, spokojne i radosne bycie ze sobą, z kawą/herbatą, oddechem. To tak mało a daje tyle, że aż dziw! 

Ja o tym wiem, że droga do tego miejsca spokoju i miłości otworzy się przed Tobą jak zadziałasz. A działanie to wbrew pozorom nie akcja nieustanna i ciśnienie, ale właśnie przede wszystkim dystans. Czyli robienie tego jest do zrobienia z poziomu dystansu i zatrzymanie. No spróbuj…

Ćwiczenie dla ciebie (zajmie kilka minut):

Usiądź w ciszy w bezpiecznym i spokojnym miejscu.

Zamknij oczy, weź głęboki oddech. Poczuj jak powietrze wypełnia całe Twoje Ciało, powoli, długo. Daj sobie czas na wyciszenie. Poczuj jak dźwięki z otoczenia są obecne, ale nie rozpraszają Cię. Zauważ je. Oddychaj świadomie i swoim własnym tempem. 

Następnie skoncentruj swoją uwagę na 6iu oddechach, odliczając od 1-6. Niech każdy oddech będzie Twoim naturalnym, nie ma zasad oddychania, oddychaj tak jak jest Ci wygodnie. Podaruj sobie tę chwilę na pobycie z oddechem, życiem, sobą. 

Kiedy dojdziesz do ostatniego oddechu, chciałabym abyś skupił/a swoją uwagę na ostatnim, głębokim i długi m oddechu. Proszę, abyś poczuł/poczuła ten oddech od momentu kiedy zaczyna wpływać do Twojego Ciała przez nos, dociera do płuc i wypełnia każdą komórkę Twojego Ciała żywym tlenem. Następnie pozwól, aby ten oddech opuścił twoje Ciało naturalnie i spokojnie. Pobądź jeszcze chwilę ze sobą, tak jak czujesz i jak będziesz gotów/gotowa otwórz oczy.

Jak się czujesz?

Z miłością,

joanna

Rekomendowane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *