Tak naprawdę chodzi tu o Ciebie. Wszystko dosłownie kręci się wokół Ciebie.
Kiedy dusza wybudza nas ze snu, pojawia się etap w którym, chcemy żeby inni posmakowali prawdy, chcemy innym pokazać jak może wyglądać życie i o co tu tak naprawdę chodzi. Gorączkowe próby tłumaczenia innym, że „żyją w iluzji” pogłębia naszą iluzję, że jesteśmy tu po to, aby innych ratować, że jesteśmy tu po to, aby ratować siebie. Takie próby wypływają z głębi współczującego serca, jednak to serce najpierw potrzebuje skierować się ku sobie. A my do siebie jakoś nie bardzo przekonani jesteśmy. Chcemy, żeby świat wokół nas wibrował miłością, jednak ta miłość jest zawsze. Świat już jest przebudzony, a nasza praca polega na tym, żebyśmy wzięli w tym przebudzeniu aktywny udział. Dosyć odważnie duszka prezentuje siebie.
Kiedy angażujemy się, aby innym tłumaczyć jak może wyglądać ich życie jak wejdą na tą ścieżkę, wtedy możemy zobaczyć lustrzanym odbiciem kim jest ten ratownik. Do kogo kieruję te słowa i kogo chcę przekonać, że ten świat po drugiej stronie jest lepszy? Jeśli jesteśmy w poszukiwaniach, wtedy jesteśmy w przestrzeni „głodu miłości”. A jak jesteśmy głodni miłości, to szukamy. Wtedy idziemy do innych i tłumaczymy im jak mogłoby wyglądać ich życie. Ten rodzaj aktywnego działania na rzecz innych może mieć różną formę i ona jest zawsze słuszna, bo pomaga rozpuścić ego, skoncentrowane na sobie. Tak więc to wszystko ma sens. Jednak dochodzi do takiego momentu, w którym ego już nie będzie w stanie nasycić się niczym z zewnątrz, wszystko straci sens, nie będzie już motywacji, aby innych dopingować do rozwoju, aby pomagać i nieść dobro (rozpuszczanie duchowego ego). To etap kapitulacji ego. Etap, w którym te mechanizmy i struktury rozpuszczają się. Dochodzi do rozpoznania, że próby tłumaczenia światu, jak pięknie może być po drugiej stronie, były grą „utrzymania się w przebudzeniu”, która była i jest nadal. I ta gra będzie się toczyć. Jednak jak coś zostaje rozpoznane, wtedy nabiera innego smaku. Życie naprawdę smakuje bardzo wyśmienicie w tych odkryciach.
Ego boi się przebudzenia, pojawia się lęk przed biernością, przeplatany z lękiem przed ciężką duchową pracą, tak jakby przebudzenie miało jakąś formę i przebieg za którym należy podążać. Moja dusza to rozpoznaje i daje mi dostęp do tej wiedzy. Na ten moment nie wiem dokąd zmierzamy, nie jestem na wszystko gotowa, mam wglądy i idę krok po kroku. Potrzebny czas, żeby się poukładało. Moja dusza często powtarzała, że nie jest tu po to, żeby kreować nowe techniki na przebudzenie, wachlarz narzędzi jest wystarczający. Ponieważ to co wie, jej obecność energetycznie robi pracę, a narzędzia są potrzebne człowiekowi, dopóki ich potrzebuje 😉
Tutaj dusza wybiera w jaki sposób chce dalej podążać, w jaki sposób chce służyć światu. Jest to ulga dla człowieka, który latami szukał i wreszcie znalazł. Kiedy uspokaja się potrzeba zmieniania świata wokół… wtedy świat wokół się zmienia. Wtedy dusza układa się z człowiekiem. Na tym etapie nie ma potrzeby nic ustawiać, przestawiać, rekonstrukcja starej tożsamości, nowe konfiguracje na poziomie duszy. Wszystko po prostu jest.
Oddychaj.
Dopóki człowiek w procesie integracji, dusza w obserwacji.
Z miłością
Joasia